Katarzyna Niemyćko i Dainius Dimša ćwiczyć zaczęli już latem. Na jednym z pierwszych spotkań Dainius skrytykował koła samochodu Niemyćko.

„Dainius zarzucił mi, że kupiłam nie odpowiedni samochód, że on skrzypi i trzeszczy, że „mers” to nie samochód. Narzekał, narzekał i rzucił na niego urok” - skarżyła się Niemyćko.

W ostatnich miesiącach z samochodem dzieją się dziwne rzeczy. Najpierw dziewczyna zaliczyła jedną kraksę, potem drugą, następnie samochód w ogóle przestał odpalać.

„Kilka dni w serwisie samochodowym nic nie mogli zrobić. Nie odpalał jak zaklęty” - mówiła Katarzyna.

„Teraz muszę jeździć taksówką. Podliczyłam, że dziennie wydaję około 100 litów. Jest to droga i niewygodna przyjemność” - dodała piosenkarka.

„Samochód prowadzę już od 14 lat. Bardzo mi się podoba prowadzić, to mnie uspokaja. Lubię opiekować się swoim samochodem. Jeśli się zapala czerwona lampka, od razu jadę do warsztatu. W salonie mam zawsze czyściutko. Teraz czekam, aż mój mercedes wróci do mnie. Mam nadzieję, że mechanicy zdejmą przekleństwo” - żartowała Niemyćko.