Mowa, oczywiście, kolejny raz pójdzie o różnicach cen na w Polsce i na Litwie.
Zacznijmy od tego, że różnica jest kolosalna i żadne patriotyczne apele nie zmuszą obywateli Litwy, którzy mają możliwość wyjazdu do Polski, do zakupów na Litwie. Ostatnio z takim apelem wystąpił mer Łoździejów, przygranicznego miasteczka, który odradzał zakupów w Polsce, a pracownikom samorządu wręcz zabronił tego procederu pod strachem utraty premii.
Zgódźmy się, ludzie do Polski jadą nie z dostatniego życia, a z chęci przybliżenia się do miana „godnej egzystencji”. Nikomu nie jest tajemnicą, że ceny na artykuły spożywcze w Polsce są dwukrotnie niższe niż na Litwie.
Kolejnym dowodem jest eskapada dziennikarzy KK2 za granicę.
Kilka porównań:
kurczak w Polsce kosztuje (w przeliczeniu) – 1 euro 64 centy, na Litwie – 3 euro, 18 centów;
Chleb w Polsce – 39 euro centów, na Litwie – 72 eurocenty;
Cukier w Polsce – 23 eurocenty, na Litwie – 4! - krotnie drożej.
Nic dziwnego, że mieszkańcy rejonu łoździejskiego gniewają się na mera i dodają „niech podniesie emerytury, wówczas nigdzie nie pojedziemy.
„Co można na Litwie kupić za 220 euro? I jeszcze na lekarstwa zaoszczędzić” - retorycznie pyta mieszkanka Łoździejów Pauliukonienė.
Druga od razu przytacza przykład: „W Polsce za 30 euro tyle mogę kupić, że nie da się unieść. Muszę pchać wózek do samochodu, a u nas? Zakupy za 30 euro mogę upchać do kieszeni palta” - ironizowała.
Ze swojej strony mer Łoździejów Artūras Margelis twierdzi, że nie podda się i dalej będzie apelował o kupno litewskich towarów.
„Trzeba cieszyć się, że mer nawołuje do patriotyzmu na Litwie, troszczy się o ekonomikę, próbuje zatrzymać pieniądze w rejonie. Mieszkamy przy granicy i każdego dnia widzimy potok „wypływającej z kraju gotówki” - wtórował szefowi dyrektor administracji samorządu łoździejskiego Andrius Klėjus.
Przypomnijmy, że DELFI TV również gościła na przygranicznych ziemiach Polski, a reportaż z wyjazdu można obejrzeć tutaj.
